Quesadilla po mojemu

Ostatnio doszłam do jakże odkrywczego wniosku, że po to, aby nauczyć się robić naleśniki czy tortille i nie bać się tematu ("Nie zrobię, bo mi nie wychodzi!"), trzeba... po prostu je robić. As simple as that. Pewnego dnia przyrządziłam nam więc orkiszowe razowe naleśniki z nadzieniem z mięsa wołowego w sosie pomidorowym z kukurydzą, ale chodziła za mną meksykańska quesadilla.

Nie będę opowiadać Wam o tortilli; opcji jest mnóstwo, w zależności od tego, co możecie i chcecie kupić albo zrobić: czy to będzie klasyczna tortilla kukurydziana, pszenna, razowa, bezglutenowa. Ja akurat zdecydowałam się wykorzystać przepis Doroty Świdzińskiej (Słodkie, fajne, ale dietetyczne!) na "tortille" gryczane, a właściwie rodzaj naleśników dla insulinoopornych, a ciasto przygotowałam sobie w Thermomixie.

Najważniejsze jednak jest nadzienie. Wykorzystałam filet z kurczaka z Mięsnej Paczki - pokroiłam na małe kawałki i zamarynowałam w przyprawach z olejem. Była tam na pewno sól, słodka papryka, chyba szczypta płatków chili, mielona kolendra... ale wybierzcie takie dodatki, jakie lubicie. Kurczak odstał swoje, po czym podsmażyłam go na oliwie, a następnie na tej samej patelni usmażyłam drobno posiekaną cebulkę, połówkę czerwonej papryki i kilka łodyg dzikiego brokułu bimi, podobnie je doprawiając.

Wyłożyłam to wszystko na uprzednio przygotowane naleśnikotortille, sowicie posypałam tartą mozzarellą, przykryłam kolejnymi "plackami" i usmażyłam do chrupkości, przewracając na drugą stronę przy niezawodnej pomocy dużego talerza. Przydałby się dip z awokado albo kwaśna śmietana, których akurat nie mieliśmy, ale i bez tego było pysznie!




Komentarze

Popularne posty